Wybór imienia
Warszawa, druga połowa XX wieku. Młode małżeństwo oczekuje przyjścia na świat pierwszego dziecka. Będzie chłopiec czy dziewczynka – tego nie wiadomo. Przyszli rodzice do wyboru imienia angażują znajomych. W ich mieszkaniu zawieszona zostaje specjalna kartka. Goście proszeni są o wpisywanie propozycji imion. A że jest to dom otwarty, propozycji jest dużo. Zawarty zostaje pewien układ: gdy urodzi się dziewczynka, matka wybierze pierwsze imię, a ojciec drugie, gdy chłopiec – będzie odwrotnie. Niepewność trwa aż do pewnego majowego dnia, gdy na świat przychodzi ich córka. Matka wybiera więc pierwsze imię – Anna. Ojciec drugie – Małgorzata. Długo jednak nie może się pogodzić z tym, że jest ono drugim. Często mówi do dziewczynki, i o dziewczynce, „Małgosia“. Żałuje, że „Małgośka“ śpiewana przez Marylę Rodowicz nie może być piosenką jego córki. Choć córka, gdy już więcej rozumie, czuje, że ta piosenka jest o niej.
Córeczka fotografa
Dziewczynka przez pierwszy rok życia mieszka z rodzicami i babcią w mieszkaniu z kuchnią, w której jest wanna. Ta kuchniołazienka nocami staje się ciemnią fotograficzną jej ojca – fotoreportera. Po przeprowadzce do nowego mieszkania kuchnia odzyskuje niezależność, ale łazienka wciąż jest ciemnią. Po jakimś czasie powstaje w piwnicy sąsiedniego bloku pracownia fotograficzna z prawdziwego zdarzenia. Dziewczynka jest dyżurną modelką swojego ojca. To na niej „ćwiczy“ ustawienia aparatów, to ona staje się często bohaterką jego fotoreportaży. Jej wizerunek trafia czasem do prasy, dla której ojciec pracuje, a także na konkursy fotograficzne.
Anna i Małgorzata
Mam na imię Anna. Bardzo lubię swoje imię. Ale jestem też Małgorzatą, którą wyrosła przed obiektywem, w ciemni fotograficznej, na plenerach, wśród walizek i walizeczek ze sprzętem, poupychanych w całym domu. Która jako nastolatka próbowała swoich sił w fotografii, potem głównie uwieczniała swoich synów i która po latach do aktywnego fotografowania wróciła. Tata, zanim odszedł, zdążył mnie jeszcze trochę nauczyć, przekazując do tej nauki swój analogowy aparat, choć były to już czasy fotografii cyfrowej. Bardzo wspierał i bardzo zachęcał.
I stąd Anna Małgorzata, i stąd ten blog o fotografii.
Aniu super
Dziękuję!
Początek bardzo interesujący, gratuluję. Będę stałym czytelnikiem jeżeli dalsze ciągi będą podobnie ciekawe. Pozdrawiam
Dziękuję, będę się starała żeby były.
Witaj,
Masz czytelnika.
Bardzo się cieszę!